poniedziałek, 4 lutego 2013

Rozdział 1


Stawiałam stopę za stopą i myślałam czy to dobry pomysł. Przecież nie da się udawać takich rzeczy jak uczucia. Przecież miłość do innej osoby można ujrzeć w oczach. Tak przynajmniej uważała moja babcia.Siadała w swoim fotelu i z uśmiechem na ustach opowiadała nam różne historie. Najczęściej były one o miłości. Samo pojęcie miłości tłumaczyła z zapartym tchem i uśmiechem na ustach. Mówiła, że jak się kogoś kocha to widać to w oczach. Błyszczą one od iskier skaczących po źrenicach kiedy widzisz tą osobę. Serce daję się we znaki, a nogi same się uginają. Na twarz wyskakuję wielki uśmiech. Dotarłam do budynku i weszłam do niego. Zamknęłam za sobą drzwi i rozejrzałam się dookoła. Ruszyłam dalej, stawiałam stopę za stopą, a oczy szukały pokoju do którego miałam się udać. Przełknęłam głośno ślinę widząc odpowiedni pokój. Zacisnęłam ręce w pięści na rękawach i weszłam do pomieszczenia ówcześnie pukając w drzwi.
- Witaj Camila - powiedział mężczyzna z miłym uśmiechem na twarzy. Znałam już jego imię. Był to Ben. Patrzył na mnie z ulgą w oczach. Po chwili ujrzałam Dereka, który zmierzał w naszą stronę z takim samym uśmiechem.
- Cześć - powiedziałam do nich i ruszyłam ku fotelowi, który wskazał przed sekundą Derek. Usadowiłam się na nim i patrzyłam na mężczyzn wyczekująco.
- Więc....po co miałam dziś się tu wstawić? - zapytałam dalej wpatrując się w nich. Ben podszedł do biurka i oparł się o jego blat zakładając ręce na piersi, ale na twarzy dalej miał ten uśmieszek.
- Zgodziłaś się na nasz układ, a my musimy popracować nad twoim wyglądem i wiedzą na temat twojego celu - powiedział, a ja westchnęłam odkładając na fotel moją torbę. Dłonią poprawiłam swoje okulary, które cały czas opadały.
- Ale po co mam zmieniać swój wygląd? - zapytałam, a oni westchnęli patrząc na mnie wymownie.
- Wiesz... twój cel nie jest facetem gustujących w okularnicach - powiedział dalej miłym tonem Derek, ale mnie te słowa trochę zabolały. Nie miałam nic do swojego wyglądu. Wiem, że niektórzy mężczyźni wolą dziewczyny, które ubierają się w sukienki i szpilki. Nie gustują w dziewczyny mojego typu, czyli w tzw. okularnice. Wiedziałam, że szkła kontaktowe są wygodniejsze, ale dalej nie umiałam się do nich przekonać. Tyle słychać o infekcjach z powodu kontaktów.
- Tak wiem - powiedziałam ze zrezygnowaniem. Mężczyzna podszedł do mnie i złapał mnie za włosy. Spojrzałam na niego jak na głupiego i lekko odsunęłam.
- Nad włosami też popracujemy - stwierdził i puścił moje włosy. Poprawiłam je i spojrzałam na mężczyzn. Gdybym nie potrzebowała pieniędzy, nie byłoby mnie tutaj teraz. Mężczyźni wstali i gestem ręki wskazali, że mam iść za nimi. Wzięłam torbę i wyszłam za nimi z pomieszczenia. Szłam krok za nimi i zastanawiałam gdzie mnie prowadzą. Kiedy ustaliśmy moim oczom ukazała się garderoba lub coś podobnego, a obok stojaka z sukienkami stała kobieta wyglądająca na około 27 -29 lat. Miała długie brązowe włosy aż do pasa. Ubrana była w piękną sukienkę do kolan, a na nogach miała szpilki. Uśmiechała się tak samo jak Ben i Derek, ale jak mnie zobaczyła dało się zauważyć na jej twarzy lekki grymas.
- Witaj Camila - powiedziała z uśmiechem, a mnie zadziwiło skąd zna moje imię. Przecież widzimy się pierwszy raz.
- Witaj.... skąd....- chciałam zapytać, ale nie dane mi było gdyż kobieta przerwała mi.
- Derek i Ben dali mi twoje akta - oznajmiła, a ja spojrzałam pytająco na mężczyzn. Widziałam ten uśmiech Dereka kiedy zauważył kobietę. Już czułam, że łączy ich coś nawet nie wiedząc jakie są ich relacje. - Jestem Nina - oznajmiła wystawiając do mnie rękę, którą od razu uścisnęłam z lekkim uśmiechem. - Zajmę się twoim wyglądem. Zmienimy go trochę - oznajmiła z lekkim uśmiechem i pokazała ręką krzesło. Wzięłam głęboki wdech i podeszłam do niego i usiadłam na nim. Spojrzałam na lusterko i pożegnałam z moim doczesnym wyglądem. Otworzyłam oczy, a moim oczom ukazał się mężczyzna wyglądający na około 30 - 40 lat. Od razu wiedziałam, że miał zając się moimi włosami. Trzymał w ręce nożyczki i uśmiechał się lekko, ale kiedy spojrzał na moje włosy jego uśmiech znikł z twarzy.
- Więc Camila to jest Chris, zajmie się on twoimi włosami - oznajmiła mi z uśmiechem Nina, a ja spostrzegłam, że Derek i Ben gdzieś zniknęli. Spojrzałam na odbicie fryzjera i przyjrzałam się mu dokładnie. Wyglądał jak typowy stylista. Mnóstwo żelu na włosach, a na szyi miał szaliczek.
- Więc Camila odpręż się, a ja spowoduję, że zmienisz się w księżniczkę - powiedział nachylając się koło mojego ucha. Przymknęłam oczy nie chcąc widzieć co mężczyzna poczyniał z moimi włosami.

Po jakimś czasie Chris oznajmił, że zakończył pracę nad moimi włosami, która trwała dość długo, a ja cały czas miałam zamknięte oczy bojąc się efektu. Przełknęłam ciężko ślinę i otworzyłam oczy, które bez okularów mało widziały. Chciałam znaleźć swoje okulary, ale głos Niny mnie uprzedził.
- Załóż to - powiedziała i podała mi pudełeczko z czymś jak sądziłam ze szkłami kontaktowymi.
- Nie zgadzam się - powiedziałam, a ona dalej wpychała mi pudełeczko. Westchnęłam i wyjęłam z niego jedną parę szkieł. Jedyny problem był taki, że nie widziałam się w lustrze. Byłam krótkowidzem, a moja wada była bardzo duża i wszystko co znajdowało się dalej niż metr ode mnie było rozmazane.
- Pomożesz? - zapytałam, a ona pomogła założyć mi szkła. Przymknęłam oczy by trafiły one w odpowiednie miejsce i od razu poczułam dyskomfort spowodowany czymś obcym na oku.
- Przyzwyczaisz się - powiedziała Nina widząc zapewne mój grymas po założeniu szkieł. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam oczy. Spojrzałam w lustro i dożyłam szoku. Moje zwykle brązowe włosy wychodzące lekko zza ramiona były teraz długie i czarne. Otworzyłam lekko usta i nie wiedziałam co powiedzieć. Siedziałam tak wpatrując się w swoje odbicie i uznałam, że wyglądam naprawdę przyzwoicie. Przejechałam ręką po końcówkach włosów i uśmiechnęłam lekko. Brak okularów spowodował, że czegoś mi brakuję.
- I jak? - zapytał Chris bojąc się mojej reakcji.
- Podoba mi się - oznajmiłam i w końcu lekko się uśmiechnęłam. Na twarzy mężczyzny pojawił się wielki uśmiech, a z jego ust wydobyło się głośne:
- Jea! wiedziałem, że ci się spodoba - zaśmiałam się równo z Niną i czekałam na dalsze poczynania tej dwójki.
- Teraz zajmiemy się twoim makijażem - oznajmił mi z uśmiechem, a ja westchnęłam zwykle nie nakładałam na siebie potocznie zwanej tapety, ale umiałam się malować. Robiłam to niezbyt często tylko gdy nadarzyła się jakaś okazja, np. wesele lub sylwester. Przymknęłam oczy i oddałam się w ręce Chrisa, który nakładał na mnie makijaż równocześnie mówiąc co robi. Odchylałam głowę i otwierałam oczy oraz zamykałam je na polecenie Chrisa, a po około 15 minutach makijaż był również gotowy. Uśmiechnęłam się lekko spostrzegając, że mężczyzna nie nałożył mi na twarz mocnego makijażu, ale jedynie podkreślił lekko moją urodę jak to sam stwierdził. Po makijażu dwie kobiety wzięły się za manikiur i pedikiur, a gdy skończyły moje paznokcie były czarne z jakimiś wzorkami na niektórych. Nie były one doklejane, ale moje własne.

Spojrzałam wyczekująco na dwójkę kiedy cały makijaż itd. były już gotowe. Nina pociągnęła mnie za rękę w stronę ciuchów i postawiła przed 2 stojakami z dużą ilością ciuchów.
- One należą do ciebie - oznajmiła, a ja zakrztusiłam się własną śliną. Miałam przejść z moich ukochanych dresów na sukienki i tego typu rzeczy. Nie ma mowy.
- Nie! Na pewno nie będę w tym chodziła - powiedziałam szybko zakładając ręce na piersi, a ona spojrzała na mnie srogo. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Otworzyłam je i wzięłam od niej ciuchy, które wybrała na dzisiejszy dzień czyli na moje spotkanie z  moim celem.
- Do czego ja się zniżam - szepnęłam do siebie zdejmując moje luźne jeansy i resztę dzisiejszego ubioru po czym wzięłam za zakładanie kompletu wybranego przez kobietę. Wyszłam z przebieralni i usłyszałam zaskoczone głosy Niny i Chrisa.
- OMG - wydukała Nina widząc ostateczny efekt mojej przemiany. Wyglądałam <tak>.
- Z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia - powiedział zachwycony Chris, a ja uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam w stronę drzwi gdzie zobaczyłam Dereka i Bena z takimi samymi wyrazami twarzy jak Nina i Chris jak mnie zobaczyli.
- Wow - wydusili w końcu razem, a ja i Nina zaśmiałyśmy się.

- Więc jak wiesz z pierwszego spotkania opłacamy ci na razie dom, a także masz tu kluczyki do samochodu - podał mi Ben, a ja niepewnie zabrałam je od nich - rzeczy zawieziemy ci do garderoby i pamiętaj. Nazywasz się Alison Moris jesteś córką Johna Morisa, właściciela wielkiej firmy i Anabel Moris, która zmarła przy twoim porodzie. To co lubi twój cel wiesz z notatek, które ci daliśmy - powiedział, a ja pokiwałam głową twierdząco.- Tu masz swój nowy telefon - powiedział podając mi IPhona, a ja spojrzałam na niego pytająco - żebyś miała z nami szybko kontakt - powiedział, a ja pokiwałam głową w znak iż rozumiem. Schowałam go do torby i spojrzałam na nich - masz zapisane tam nasze numery. Pamiętaj by nie wpaść - powiedział patrząc na mnie, a ja pokiwałam twierdząco głową z uśmiechem.
- Twój cel powinien dziś pojawić się w okolicy galerii pamiętasz nasz plan? - zapytał, a ja pokiwałam twierdząco głową - Więc to wszystko. Trzymamy kciuki i nie stresuj się by go nie spłoszyć. - powiedział i wszyscy odprowadzili mnie do wyjścia. Dziwnie się czułam na wysokim obcasie. Szłam przed siebie z jedną myślą "tylko się nie wyrąbać". Podeszłam do mojego <Mercedesa E350>. Wiedziałam, że koło galerii miałam spotkać się z moją "przyjaciółką" i wykonać dalszą częścią planu. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na moje prawo jazdy. Nie miał on moich prawdziwych danych, a fałszywe tak jak i nowy dowód. Westchnęłam i odpaliłam silnik. Zacisnęłam dłonie na kierownicy i po chwili ruszyłam ku celu. Jechałam i dalej miałam wątpliwości. Włączyłam radio i próbowałam pozbyć się złych myśli.

                                                                    ***
Miałam opisać jeszcze więcej, ale stwierdziłam, że ich spotkanie opiszę w rozdziale 2. Teraz macie metamorfozę Camili. Z brzydkiego kaczątka w łabędzia. Jak myślicie co jest celem Camili?
Do napisania.